O ile ogólny mechanizm refundacji leków jest dość powszechnie znany, o tyle jak refundowane są wyroby medyczne w Polsce nadal pozostaje terytorium tylko częściowo odkrytym przez większość społeczeństwa. W naszej praktyce, np. w kontaktach z przedstawicielami władz, bardzo często spotykamy się z niezrozumieniem tego, co to w ogóle są wyroby medyczne, nie mówiąc już o tym, w jaki sposób Państwo je finansuje. Czasem pełnej wiedzy w tym zakresie nie mają nawet osoby zajmujące się zawodowo obrotem wyrobami. Taki stan rzeczy wynika pewnie częściowo z faktu, że przeciętnie częściej jednak udamy się do apteki po refundowany lek, niż do sklepu medycznego po aparat do leczenia obturacyjnego bezdechu sennego. Z drugiej strony, brak pełnej wiedzy co do refundacji wyrobów medycznych może wiązać się z tym, że – inaczej niż przy lekach – nie mamy jednego, a kilka mechanizmów finansowania.
Niewielka część wyrobów korzysta ze ścieżki refundacyjnej takiej samej, jak leki.
Dotyczy to aktualnie opatrunków i pasków do glukometrów. W tym trybie refundacji wytwórca wyrobu medycznego składa wniosek o objęcie refundacją swojego konkretnego produktu (określonego z nazwy handlowej, wielkości opakowania itp.), w trybie negocjacji cenowych z Komisją Ekonomiczną ustalana jest urzędowa cena takiego wyrobu, w odniesieniu do którego następnie wydawana jest indywidualna decyzja administracyjna. Wyrób taki trafia do wykazu refundacyjnego, ogłaszanego obwieszczeniem Ministra Zdrowia co dwa miesiące.
Duża grupa wyrobów medycznych finansowana jest w odrębnym systemie.
Duża grupa wyrobów medycznych – od wyrobów chłonnych, takich jak pieluchomajtki, poprzez protezy czy ortezy, aż po wózki inwalidzkie – finansowana jest w odrębnym systemie, w ramach realizacji zlecenia na zaopatrzenie na wyroby medyczne. System ten jest znacząco różny od trybu refundacji „lekowej”. Wyroby, na które osoba uprawniona może wystawić zlecenie, są określone rozporządzeniem Ministra Zdrowia, wydanym na podstawie art. 38 ust. 4 ustawy o refundacji. Wykaz tam zawarty wskazuje jedynie dany rodzaj wyrobu – np. „proteza uzupełniająca stopę”, nie odnosząc się w żaden sposób do konkretnych nazw handlowych wyrobów. Oznacza to, że każdy wyrób, mieszczący się w tak określonej definicji rodzajowej, może podlegać finansowaniu. Załącznik do wspomnianego rozporządzenia w dalszej kolejności określa kryteria przyznania danego wyrobu, osoby uprawnione do wystawienia zlecenia (nota bene, jest to nieuprawnione przekroczenie zakresu delegacji ustawowej), a także limit finansowania ze środków publicznych i wysokość udziału własnego pacjenta w tym limicie.
Inna jest również procedura uzyskiwania takiego wyrobu przez pacjenta.
Rozpoczyna się ona od wystawienia przez osobę uprawnioną, najczęściej lekarza (od niedawna nie ma już obowiązku zawarcia przez takiego lekarza umowy z NFZ, o czym niestety poszczególnym oddziałom Funduszu nadal zdarza się zapominać) zlecenia na zaopatrzenie. Pacjent z takim zleceniem zgłasza się do NFZ, który potwierdza uprawnienie do zaopatrzenia.
W dalszej kolejności pacjent zgłasza się do świadczeniodawcy – najczęściej sklepu medycznego – gdzie wybiera i kupuje konkretny wyrób medyczny w ramach realizacji zlecenia, za ewentualną odpowiednią dopłatą własną. Świadczeniodawca potwierdza wydanie sprzętu, a pacjent potwierdza jego odbiór. W tym ostatnim zakresie często pojawiają się praktyczne wątpliwości – czy na druku trzeba/można wpisywać konkretną nazwę handlową wyrobu (jakiś czas temu przygotowywaliśmy w tym zakresie opinię prawną dla jednego z Klientów), czy pacjent musi odebrać wyrób osobiście, co jeżeli nie jest w stanie się podpisać, np. ze względu na stopień niepełnosprawności.
To jednak tematy na odrębne wpisy czy opracowania, tak jak alternatywne metody refundacji wyrobów medycznych, które opisałem tutaj.